Dzień równonocy wiosennej od wieków wiązał się z różnego typu wierzeniami oraz obrzędami. W kulturze słowiańskiej obchodzono Jare Gody. Świętowanie trwało kilka dni, a zaczynało się od topienia kukły zwanej Marzanną. Nazwa wzięła się od imienia słowiańskiej bogini Mory , która symbolizowała zarówno zimę, jak i śmierć. Marzannę przygotowywano ze słomy, ubierano w białe płótno, korale i ozdabiano wstążeczkami. Orszak składający się z dzieci obchodził z kukłą wszystkie domy. Na koniec Marzannę podpalano i topiono w rzece. Zwyczaj, choć próbował go wytępić kościół, przetrwał do dziś.
Najważniejszym zwyczajem związanym z witaniem wiosny było malowanie jajek. Jajko według Słowian to symbol nowego życia i płodności. Miały być kolorowe i radosne - stanowiły symbole odrodzenia, energii i witalności oraz przynieść powodzenie w rozpoczynającym się wiosną nowym roku wegetacyjnym. Zwyczaj, jak większość z nas wie, przetrwał i został zaadaptowany przez katolików, którzy przed Wielkanocą malują kolorowe pisanki. Zresztą wiele obrzędów związanych z powitaniem wiosny przeszło do tutejszych obrządków wielkanocnych.
Okres przygotowań do wiosny wiązał się z wieloma pomniejszymi obrzędami - dokładnym sprzątaniem domostw (stąd dzisiejsze "wiosenne porządki"), paleniem przez młodzież ognisk na szczytach wzniesień (by wiosna przyszła szybciej), organizowaniem uczt z tańcami i śpiewam. Jak sobie to czytam, to trochę żal, że tylko bardzo znikoma część tej tradycji przetrwała do dzisiaj. Uczty, tańce i śpiew dla uczczenia Wiosny, czemu nie?
Warto pamiętać, iż utarło się, by pierwszego dnia wiosny obchodzić również Dzień Wagarowicza i jak widać, nasi „pracusie” hołdują tej tradycji :)