Pszczoły żądlą w obronie własnej i... przypłacają to życiem. Wraz z wbitym żądłem tracą bowiem własny przewód pokarmowy. Pierwszy kontakt z jadem jest przykry - pojawia się opuchlizna i zaczerwienienie. Z czasem ludzie uodparniają się na użądlenia i bywają one niebezpieczne tylko dla osób uczulonych. Jad pszczeli jest niesłychanie silnym antybiotykiem. Leczenie nim, czyli apitoksynoterapia, zyskuje coraz więcej zwolenników. Skuteczny na reumatyzm, artretyzm i gościec, znajduje zastosowanie także w leczeniu nerwobóli, nadciśnienia, chorób skórnych i nerwic. Najlepsze efekty uzyskuje się dzięki kuracji przeprowadzanej wprost w pasiece. Mareczku, już teraz wiem skąd u Ciebie permanentny spokój :)
Jad leczy, ale i sprawia odrobinę bólu, natomiast miód to sama rozkosz nie tylko dla podniebienia. Ten pszczeli produkt wzmacnia serce, koi nerwy, ożywia mózg, goi rany. Ponadto ma właściwości antybakteryjne (niektóre bakterie zwalcza lepiej niż antybiotyki). Do tego miód świetnie sprawdza się jako kosmetyk. Nawilża, rozświetla i uelastycznia skórę. Mogłabym pisać o jego właściwościach jeszcze bardzo długo, prawie tak długo jak długi jest jego okres przydatności do spożycia. Prawidłowo przechowywany może nam służyć przez ponad 20 lat:) i nie straci swoich wartości. Podobno ojciec medycyny, Hipokrates, zawdzięcza soje 111 lat życia temu cudowi natury.