Oczywiście mowa o lutym. Krótki, mroźny i tak naprawdę to ostatni miesiąc zimy. Niby jeszcze dobry kawałek marca to zima, ale ja zawsze miałam wrażenie, że trzeci miesiąc roku już pachnie wiosną. Pogoda jeszcze często płata psikusy, ale coraz dłuższe i nierzadko słoneczne dni sprawiają, że czuć ją w powietrzu. Ale puki co mamy luty, który w naszych pracach absolutnie nam nie wadzi. Może nie daje komfortu, ale też specjalnie nie przeszkadza. Trzeci staw pogłębiony, torf z niego znalazł swoje miejsce na terenie przyszłego sadu i ogrodu. Brzegi pięknie dopracowane ale z zachowaniem naturalnego kształtu, a teren wokół siedliska jest nie do poznania. Wszystko pięknie wyrównane, splantowane, chaszcze, które przesłaniały widok usunięte. Teraz już widać piękno i potencjał tego miejsca.
Tego zdania są między innymi goście którzy nas odwiedzili. Była to krótka wizyta, ale niezmiernie przyjemna, sympatyczna i mam nadzieję taka, która w przyszłości zaowocuję przyjaźnią i współpracą. Gosiu,Magdo, Xeniu i Marcinie, dziękujemy za okazanie zainteresowania. Było nam niezmiernie miło Was poznać i gościć w naszych skromnych „progach”. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy ponownie. Wracając do prac budowlanych. Piwniczka w stodole nabiera realnego kształtu. Stara cegła cudnie się prezentuje i nadaje charakter piwnicy -spiżarni. Oczami wyobraźni widzę pyszne zapasy zdrowego jedzonka. Teraz jak na to patrzę to widzę efekt naszej żmudnej pracy, przy rozbiórce obory. Każda wcześniej odzyskana cegła to kolejny element piwnicy i kolejny szeroki uśmiech na naszych mordkach:):):):):):)
Dzieje się w stodole nisko, ale dzieje się też wysoko. Powstał kolejny dekoracyjno - pożyteczny element. Mowa tu o podcieniu ażurowym, usytuowanym tuż pod górnymi oknami. „Ażurowy podcień”- nie mam zielonego pojęcia jak fachowo nazywa się ten element, ale moja nazwa bardzo mi się podoba i tak już zostanie. Marcin, nasz naczelny kreator i kierownik zamieszania, wpadł na mega pomysł z wykorzystaniem „ażurowego podcienia”:) Teraz jeszcze pozostanie to tajemnicą, w momencie kiedy zaczniemy go realizować wszystko ujrzy światło dzienne, ale musicie się uzbroić w cierpliwość. Budujemy nową drogę. Koparka całą ją wykorytowała, teraz kolej na kruszywo stabilizacyjne, a potem piach. Jak już cały ciężki sprzęt opuści nasze tereny, wówczas położymy geowłókninę, a na nią cudne kamyczki. Efektem będzie bajkowa dróżka wśród łąk i drzew. Właśnie przed chwilą dostałam super wiadomość dotyczącą Siedliska z Naturą. Napiszę o tym w kolejnym artykule, a teraz idę kuć żelazo póki gorące :)