Grudzień przywitał nas piękną zimową pogodą. Śniegu dowaliło co niemiara. Zrobiło się jasno, biało i pięknie. Nam to zupełnie nie przeszkadza. Jedziemy do pracy uśmiechnięci i pełni chęci do kolejnych działań.
Na miejscu miła niespodzianka. Nasza perełka, czyli stodoła, lśni niczym świąteczne drzewko. Pan Darek i jego brygada zaczęli ją ocieplać. Pierwszy etap to folia paro- - przepuszczalna, która wygląda jak pazłotko i dla tego naszą perełkę od dziś nazywamy sreberkiem :)
Fachowcy wycenili rozbiórkę obory na 30 - 40 tysięcy, więc skłaniam się bardziej ku
górnej granicy :( Zrezygnowaliśmy z ich usług i postanowiliśmy działać sami.
Marcin znowu „biega” po krokwiach niczym kozica po górach. Dachówki zsuwają się po
drewnianej rynnie jedna po drugiej. Ja i Pawełek odbieramy je i segregujemy. Dalsze
prace związane z rozbiórką to po prostu rozwalanie ścian i tu znowu działa Marcin. Robi
to tak, byśmy mogli odzyskać jak najwięcej cegły. Zostanie ona wykorzystana do budowy
piwniczki w naszym „sreberku” :)
Sami jesteśmy bardzo ciekawi ile zaoszczędzimy, ale o tym pochwalimy się po
skończonej pracy.
Prace porządkowe nadal trwają. Musimy „pozbyć” się suchych gałęzi. Rębak hałasuje, ale robi swoje. Zrębki które są efektem jego pracy, w przyszłości użyźnią nasze grządki z warzywami.
Jak widzicie zima nam nie straszna.